Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość.Stanisław Jerzy Lec
Konsekwencja - jedna z cech, uważana w naszej cywilizacji za zaletę. Czy rzeczywiście jest zaletą? Pozwolę sobie na to pytanie nie odpowiadać. Opowiem natomiast o tym, jakie znaczenie ma konsekwencja i spójność w tak codziennej kwestii, jak kłamanie.
Sprawą oczywistą jest, że "każdy kłamie" (House M.D.) - choć każdy w nieco inny sposób operuje kłamstwem. Jedni wymyślają drobne kłamstewka na poczekaniu, inni dokładnie planują, w jaki sposób należy "minąć się z prawdą" i przekazać to, co w danym momencie należy. Jednak, niezależnie od metody, każde kłamstwo i kłamca mają jedną wspólną zasadę - wymagają konsekwencji i spójności w trzymaniu się innowacyjnej wersji.
Różne cechy podawane były za najważniejsze dla kłamców i oszustów - charyzma, umiejętność poprawnego formułowania zdań, konieczność wiary we własne słowa, zdolności perswazyjne i inne. Co ciekawe, dobry kłamca musi mieć przede wszystkim znakomitą wyobraźnię. Niezależnie od faktu, na czym polega kłamstwo, kluczową sprawą, aby je utrzymać jest wyobrażenie sobie "jak by wyglądało życie, gdyby to była prawda?" - a następnie opieranie się na tym wyobrażeniu. Bajki, legendy, filmy, spora część beletrystyki to fikcja - czyli kłamstwo - a jednak często wydaje się nam to prawdopodobne.
Właściwie: co oznacza "prawdopodobne"? Jak dokładnie zdefiniować to słowo? Bezpośrednie, wynikające ze słów składowych znaczenie "podobne do prawdy" nie ma większego sensu - albo coś jest prawdą, albo nią nie jest. Logika w tym względzie jest bezlitośnie zerojedynkowa. Proponuję uznać, że prawdopodobne jest to, co przy spełnieniu odpowiednich warunków w przeszłości/przyszłości byłoby prawdą. To właśnie jest cecha kłamstwa - dobre kłamstwo jest prawdopodobne, czyli mogłoby być prawdą gdyby zaistniały pewne warunki.
Jak w takim razie rozpoznać kłamcę? Należy szukać we wszystkim, co dana osoba mówi i robi niespójności. Jakiekolwiek sprzeczności, niekonsekwencja w trzymaniu się swojej wersji są typowymi objawami kłamstwa lub sklerozy - jeśli to to drugie, to dana osoba zapomni o oskarżeniu o kłamstwo ;) Pewnym wyjściem jest zmuszenie podmiotu do dalszego budowania kłamstwa - nie ma ludzi idealnych, każdy popełnia błędy, nawet nasz "kłamca idealny" kiedyś się pomyli.
Przykładowo: Jan twierdzi (kłamie), że nie przyjdzie na spotkanie, bo jego siostra ma urodziny. Takie kłamstwo można ujawnić, wypytując o siostrę - co u niej, jaki zamierza kupić jej prezent, czy wśród gości jest ktoś znajomy, co jest na tych urodzinach planowane. Oczywiście niektóre pytania można po czasie powtórzyć - kłamca, który nie ma wyobrażonego całościowego obrazu, nie będzie w stanie zachować spójności i zaprzeczy sam sobie, dając dwie różne czy niepasujące odpowiedzi. Kłamstwo sugerowałaby np. informacja o zaproszeniu striptizerów dla zakonnicy/mężatki, dwie różne odpowiedzi na pytanie o prezent, różne daty/godziny rozpoczęcia imprezy.
Przy każdym kłamstwie pojawia się moment, kiedy zrealizowany został cel, do którego było ono ułożone i historyjka nie jest już potrzebna. Co wtedy? Można się przyznać (niekoniecznie spontanicznie, po prostu zacząć pomijać kłamstwo w dalszych interakcjach), co uprości dalsze planowanie, natomiast może stworzyć opinię oszusta. Można również zostawić kłamstwo jako wyobrażenie przeszłościowe i traktować je jak prawdę przy wszystkich interakcjach - poza własnymi przemyśleniami. To ostatnie rozwiązanie, pomimo większej trudności, jest wg. mnie zdecydowanie lepsze. Wymaga niewiele większego wysiłku (rzadko kiedy pojawiają się pytania o dawne kłamstwo), a daje zdecydowanie korzystniejsze efekty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz